ZPiSdN w Zawierciu


Idź do treści

Menu główne:


Projekt- Ja i moje dziecko – świadomość rodzicielska jako element wychowawczy

Projekty, programy

Pełny ekranWsteczPlayDalej

"Ja i moje dziecko - świadomość rodzicielska jako element wychowawczy"


Tak brzmi nazwa nowego projektu realizowanego w Zakładzie Poprawczym i Schronisku dla Nieletnich w Zawierciu przez Centrum Rozwoju Lokalnego. Projekt współfinansowany jest ze środków Fundacji Banku Zachodniego WBK, w ramach Programu Bank Dziecięcych Uśmiechów.
Głównym celem programu jest uświadomienie wychowankom roli macierzyństwa oraz trudu jaki jest temu zadaniu przypisany. W realizacji projektu udział weźmie dziesięć nieletnich dziewcząt przebywających w placówce. Wytypowane dziewczęta chętnie chcą podjąć się sprawdzenia swojej gotowości do roli matki.
Zadanie wychowanek będzie polegało na sprawowaniu stałej opieki, przez trzy doby, nad lalką która jest zaprogramowana tak aby swoim działaniem naśladować zachowanie noworodka. Fantom jest sterowany komputerowo i rejestruje wszystkie kontakty z aktualną "matką", która również podczas pełnienia swojej roli posiada specjalny czujnik.
W placówce odbyło się uroczyste przekazanie w imieniu Fundacji Banku Zachodniego WBK S.A. im. Stefana Bryły reprezentowanej przez panią Agnieszkę Markiwicz- Bartosz dyrektor Banku Zachodniego WBK I Oddziału w Zawierciu i panią Aneta Wypchał - doradcę biznesowego 1 Oddziału banku WBK w Zawierciu na ręce wychowanek fantoma niemowlaka. W spotkaniu uczestniczyły również przedstawicielki CRL pani Joanna Walczak oraz pani Marta Mularczyk, które koordynują przebiegiem programu.

***
Moje chwile z synkiem…

wspomnienia dziewcząt na podstawie projektu

"Ja i moje dziecko - świadomość rodzicielska jako element wychowawczy"
realizowanego w Zakładzie Poprawczym i Schronisku dla Nieletnich w Zawierciu

Współfinansowanego ze środków Fundacji Banku Zachodniego WBK
w ramach Programu Bank Dziecięcych Uśmiechów za pośrednictwem
Centrum Rozwoju Lokalnego w Zawierciu


***

Podczas opieki nad dzieckiem, każda z nas odczuwała wszystko w zupełnie inny sposób. Przede wszystkim kierowało nami bardzo wiele emocji. Mając na uwadze nasze odmienne charaktery oraz osobowości, opieka nad każdym z naszych dzieci też wyglądała inaczej. Takie zostawienie nas sam na sam z maluchem wzbudzało poczucie obowiązku i odpowiedzialności za tą małą istotę. Na podstawie tych doświadczeń możemy sobie uświadomić jakim ciężkim wyzwaniem jest bycie matką. Przychodzą również inne refleksje dotyczące miłości, ciepła, przywiązania.

W: Kinga, jak radziłaś sobie z Twoim małym Krystianem?

K: Przede wszystkim zadawałam pytania osobom doświadczonym, w tym przypadku była to moja wychowawczyni, która radziła mi opanowanie i spokojne podejście. To pomagało mi żeby nie panikować, chociaż za pierwszym razem było to przerażające. A jak Ty dałaś radę z pierwszym płaczem swojego Kostka?

W: Gdy Kostek pierwszy raz płakał starałam się przyjąć to powiedzmy spokojnie - po prostu wiedziałam, że czegoś mu potrzeba. Jednak pierwszy płacz Kostka był bardzo przeraźliwy i wywołał u mnie wielki stres, nie miałam pojęcia co zrobić.

K: Podobną sytuację miałam drugiej nocy kiedy Krystian potrzebował więcej opieki, gdy po półgodziny noszenia go na rękach zupełnie padłam, z sił. Zaczęłam opowiadać mu jaki jest świat, że kiedyś w przyszłości dorośnie i również będzie miał taki skarb, którego będzie nosił nocami na rękach. Podziałało jak najlepszy lek na gorączkę. "Maluszek" zasnął a ja jeszcze długo, długo opowiadałam.

W: Mnie z kolei "że tak powiem - wykańczało - nocne noszenie" Jednak gdy rozbudziłam się przy noszeniu czy karmieniu "bobasa" - było mi zarazem przykro, że "maluszek" tak szybko zasnął. To było wyjątkowe dla mnie, ponieważ oceniałam te chwile przez pryzmat opieki nad młodszym rodzeństwem. Szybko zdałam sobie sprawę, że jest to całkiem coś innego. To nie była chwilowa opieka nad śpiącym malcem tylko stałe obowiązki matki. To nie ja teraz miałam wołać "mamo, płacze…", to ja byłam mamą która musiała sobie z tym płaczem poradzić. O każdej porze dnia i nocy.

K: W pełni to rozumiem. Pierwszy raz kiedy sama zasnęłam z Krystianem odczułam prawdziwą przykrość, że będę musiała się z nim rozstać, a to były tylko trzy dni (stanowczo zbyt krótkie), w których bardzo się przywiązałam do "maluszka". Często słyszałam: "to tylko lalka" nie przesadzaj, ale tak naprawdę to nikt nie był w stanie odczuć tego co ja. Było mi ciężko się z nim rozstać i mam nadzieję, że dane mi będzie w przyszłości mieć takie dziecko. Drugie dziecko, bo on był pierwszym i zawsze będzie. Wiele nauczyło mnie to krótkie doświadczenie i z pewnością mogę potwierdzić, że macierzyństwo to najwspanialszy prezent od losu !

W: Mnie również ta krótka opieka wiele nauczyła i wyciągnęłam z tego istotne wnioski. Ja również tęskniłam za "bobaskiem" zaraz po rozłączeniu. Teraz zrozumiałam co znaczy więź matki i dziecka, po mimo tego, iż byłam "matką lalki".

Wiktoria i Kinga


***
Mama - Kamila Fojcik
Wiek - 16 lat
Syn - Dawid
Urodzony: 26 czerwiec 2016 roku



Pierwszego dnia, kiedy dostałam pod opiekę lalkę, nadałam jej imię Dawid. Na samym początku bałam się, myślałam, że sobie nie poradzę, ale późniejsza opieka nie sprawiała mi problemów.



Każdej nocy kilkakrotnie musiałam wstawać, aby nakarmić, przewinąć i pokołysać Dawidka. Kolejne dni i noce wyglądały podobnie, zmieniały się tylko godziny, kiedy Dawid mnie potrzebował. Te trzy dni dały mi dużo do myślenia. Zrozumiałam, że posiadanie małego dziecka nie jest takie proste, jak się wydaje. Potrzeba ogromnej odpowiedzialności i cierpliwości.


***
Mama - Kamila Story
Wiek - 16 lat
Syn - Olivier
Urodzony: 29 czerwiec 2016 roku



Kiedy wzięłam pierwszy raz na ręce małego Olivierka, bałam się, że sobie nie poradzę. Czułam lęk i strach, ale z twarzy też nie znikał uśmiech.
Cieszyłam się, że miałam możliwość zajmowania się takim maleństwem. Przez pierwszą noc był cały czas spokojny, nie obudził mnie ani razu. Nawet ja nie czułam już takiego lęku, jaki czułam dzień wcześniej. Wciąż miałam obawy, czy właściwie trzymam główkę, ale starałam się robić tak, aby było dobrze.
Kolejna noc była ciężka, do północy nie zdążyłam nawet się położyć, mały ciągle płakał. Momentami czułam się bardzo zmęczona. Nad ranem mały zasnął, więc miałam trochę czasu dla siebie, co bardzo mnie ucieszyło.



Ostatnia noc była dla mnie jedną z najgorszych. Olivierek w nocy budził się co chwilę, nie wiedziałam co mam robić. Płakał, a ja nie mogłam go uspokoić. Dopiero nad ranem usnął na dłużej. Kiedy tak siedzę i myślę, że muszę go oddać, już dziś wieczorem robi mi się przykro. W moim pokoju nie będzie już stał wózek z łóżeczkiem, będzie za to pustka. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła ponownie nim się zająć. Nawet kiedy będę miała błędy w opiekowaniu się nad małym, to będę wiedziała, że robiłam to, bo bardzo chciałam i będę wiedziała, że robiłam to z uśmiechem na twarzy. Jestem zadowolona, te trzy dni tak naprawdę utwierdziły mnie w przekonaniu, jak trudno zajmować się tak małym dzieciątkiem. Będę to bardzo dobrze wspominać, mimo tego, że w ostatnią noc dało mi bardzo popalić.


***
Mama - Dominika Michalak
Wiek - 16 lat
Syn - Oskar
Urodzony: 22 lipiec 2016 roku



W pierwszy dzień, gdy dostałam Oskara, miałam mętlik w głowie. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, a z drugiej bałam się, że nie podołam. Moje wszystkie lęki rozmyły się, gdy wzięłam go na ręce. Poczułam coś na kształt odpowiedzialności. Było ciężko, ale czuję dumę, że podołałam i mogę być dobrą matką.
Dziś ostatni dzień, kiedy jest ze mną. Bardzo będzie mi go brakować, choć to tylko trzy dni. Bardzo się zżyłam z Oskarem.



Dzięki niemu poznałam co to znaczy być odpowiedzialnym za słabszą osobę. Bardzo fajnie było mieć przez trzy dni swoje dziecko!


***
Mama - Wiktoria Żygadło
Wiek - 17 lat
Syn - Konstanty
Urodzony: 25 lipiec 2016 roku



"Śmiech dziecka jest niczym ocean na pustyni"


22 lipiec 2016 roku. Godzina 7:30 - zostałam obudzona, ponieważ miałam odbyć tak zwany poród. Chwilę przed godzina 8:00 - wzięłam na ręce mojego małego, wspaniałego, pierwszego "synka'' Kostka. Pomimo świadomości tego, iż była to tylko lalka - pokochałam go od pierwszego wejrzenia, dotyku. Po przeniesieniu się do mojego pokoju, położyłam moją mała dzidzię w wózku, po czym obudziłam koleżanki, by powiadomić je o "narodzinach''. Ciocie były wręcz zachwycone. Oczywiście nie można ukryć mojego zachwytu, a zarazem stresu jaki mi towarzyszył. Była piękna cisza do momentu porannego apelu, kiedy to moje maleństwo zaczęło krzyczeć wniebogłosy. Okazało się, że maluszek był głodny. Po czterdziestominutowym karmieniu nosiłam go i postarałam się, aby na pewno odbiło mu się. Warto też dodać, że Konstanty zrobił pierwszą kupkę tego właśnie dnia - w samo południe. I tak mijało... spał spokojnie do wieczora.



W nocy dużo marudził i płakał, jednak wiedziałam, że muszę naładować baterie do działania i dać radę. Kolejny dzień minął spokojnie. Jeść, spać, jeść, spać, nosić, kupka, spać i tak wkoło. Drugiej nocy uformowałam poduszkę tak, aby malec spał ze mną. Ta noc była spokojna i pozwoliła mi odpocząć. O samym świcie mój mały łobuziak obudził się by zjeść, a następnie domagał się noszenia. Ostatniej nocy Kostek dał popis życia... Cała noc przemarudzona i przenoszona. O poranku, kiedy przyszło mi rozstać się z moim skarbem, byłam smutna. Jednak te kilka dni połączyło nas niezwykle.
Uważam, że ta próba bycia matką, daje naprawdę wiele do myślenia i nakłania nas do rozległych refleksji. Te chwile zapamiętam do końca życia.


***
Mama - Marianna Sławin
Wiek - 16 lat
Syn - Igor
Urodzony: 28 lipiec 2016 roku




Kiedy dostałam Igora, od samego początku często płakał. Początkowo byłam zestresowana i nie wiedziałam za bardzo co zrobić, aby przestał, ale już po czasie udało mi się to wszystko opanować. Kolejnej nocy nie spałam do drugiej, obserwowałam i pilnowałam dziecka. Słuchałam jak oddycha. Zasnął o dwudziestej trzeciej, więc podejrzewałam, że niedługo się obudzi i da o sobie znać.
Drugiego dnia byłam bardzo zmęczona, to "dziecko" mnie wykańczało. Nie wiedziałam, jak przetrwam kolejny dzień, a o nocy już nie wspomnę. Nie sądziłam, że wychowywanie dziecka jest aż tak męczące. Trzeciej nocy zasnęłam, w sumie przysnęłam o dwudziestej trzeciej i po chwili obudził mnie Igor - chciał jeść. Później przyszła pora na noszenie i bujanie przez pół godziny. Jak tylko się położyłam, znowu zaczął płakać, a ja razem z nim. Zmieniłam mu pieluchę i ponownie nakarmiłam i pobujałam.



Położyłam go przy sobie i razem zasnęliśmy. To już ostatni trzeci dzień. Dziecko było spokojne, więc nie narzekałam. Myślałam, że ostatnia noc będzie najcięższa, a o dziwo była najspokojniejsza - oczywiście Igor płakał, ale nie tak jak zwykle. Jest mi przykro, bo pomimo że "młody" mnie wykończył, to się do niego przywiązałam. Pomimo tego, że to tylko lalka.

***
Mama - Kinga Ciechanowska
Wiek - 17 lat
Syn - Krystian
Urodzony: 31 lipiec 2016 roku




W pierwszej chwili byłam przerażona, że coś zrobię nie tak. Ale tak zwane "schody" zaczęły się, gdy pierwszy raz chciałam przebrać Krystiana w inne ciuszki. Narobiłam dużo paniki, chodź nie poszło mi tak źle. Gdy zaczął płakać miałam ochotę nakarmić go, przebrać i przytulić w tej samej chwili. Drugi dzień minął bardzo spokojnie, podobnie jak i noc, chodź w nocy przegadałam z maluchem chyba godzinę. Kiedy już oboje mieliśmy dość, położyłam go do siebie do łóżka i razem z nim spałam do rana. Trzeci dzień był najtrudniejszy dniem. Chłopiec wymagał stałej uwagi i opieki.



Krystian przez cały okres, kiedy byłam jego mamą, był najwspanialszym, najgrzeczniejszym dzieciątkiem na świecie. Dużo spał i mało płakał, co nie zmieniło faktu, że jak miałam go zostawić chociaż na minutę, to było mi przykro i miałam poczucie winy. Dni mijały nam bardzo szybko i musiałam się z nim rozstać, co było przykre i ciężkie, ponieważ zdążyłam się do niego przywiązać. Kiedy wyłączyli Krystiana, poczułam się jakby zabrali mi coś, co zawsze było moje i z czym byłam ogromnie związana emocjonalnie. Było mi po prostu przykro.

***
Mama - Angelika Oleksy
Wiek - 17 lat
Syn - Kacper
Urodzony: 3 sierpnień 2016 roku



Gdy dostałam lalkę, bardzo się ucieszyłam i nazwałam go Kacper. Z jednej strony obawiałam się, że nie podołam, ale udało mi się i jestem z siebie dumna. Najtrudniejsza była opieka nad dzieckiem w nocy: wstawanie kiedy zapłakał, karmienie oraz noszenie. Mimo tego dałam sobie radę.



Pomimo dobrego wyniku jaki uzyskałam uważam, że nie jestem gotowa na dziecko. Pierwszego dnia czułam się zmieszana, nie wiedziałam co i jak robić. Drugiego dnia czułam się zmęczona, ale również bardzo szczęśliwa, że daję radę. Trzeciego dnia za to czułam smutek, że za chwilę mój "syn" odejdzie. Pomimo tego, że tak krótko był ze mną, czułam się za niego odpowiedzialna?


***
Mama - Martyna Budzyńska
Wiek - 16 lat
Syn - Igor
Urodzony: 6 sierpień 2016 roku



Gdy dostaam lalkę, nazwałam ją Igorek. Byłam pewna, że świetnie sobie poradzę. Jednak pierwszej nocy w ogóle sobie nie radziłam - Igor płakał trzy razy po godzinie.
Kolejnego dnia spał i budził się tylko na jedzenie i zmianę pieluszki. W nocy miałam ochotę w ogóle do niego nie wstawać, bo płakał z sześć razy i chciał być noszony przez półtorej godziny. Rano wstałam niewyspana, nie miałam na nic siły. W ciągu dnia musiałam nosić Igora kilkakrotnie po godzinie. Nie mogłam się już doczekać, aż go oddam. Ostatniej nocy już w ogóle nie spałam. Byłam bardzo zmęczona. Następnego dnia dużo pomagały mi koleżanki. Usypiałam, karmiłam, usypiałam, karmiłam…



Gdy oddałam lalkę, byłam bardzo szczęśliwa. Teraz wiem, że nie jestem jeszcze gotowa do roli matki.

***
Mama - Aleksandra Balcerowska
Wiek - 17 lat
Syn - Ivo
Urodzony: 9 sierpnień 2016 roku




Na początku myślałam, że będzie łatwiej, ….a jednak nie było. W ciągu dnia opieka nad lalką nie sprawiała mi wielkiej trudności. Najgorsze jednak były noce. W pierwszą noc nie było tak źle, jak mi się wydawało. Czułam się niewyspana, jednak mimo tego, gdy musiałam wstawać - to wstawałam chętnie. Kolejna noc nie była już taka fajna, nie miałam ochoty wstawać do lalki. Czułam złość, nerwy. Miałam ochotę potrząsnąć tą lalką, żeby tylko nie płakała i dała trochę pospać. Trzeciego dnia było w porządku, a w nocy …traciłam cierpliwość do tej lalki! Byłam wściekła i czułam się bezsilna.



Bycie matką wymaga wiele cierpliwości i poświęcenia, nawet podczas codziennej opieki nad maluchem. Mnie jeszcze tego brakuje.

***
Mama - Sandra Zieleźny
Wiek - 15 lat
Syn - Bartosz
Urodzony: 15 sierpień 2016 roku




Kiedy dostałam lalkę, nie byłam zadowolona, bo wiedziałam z czym wiąże się odpowiedzialność za małe dziecko. Już pierwszej nocy Bartek, bo tak go nazwałam, dał mi popalić. Co dwie godziny płakał, bo chciał, abym go nosiła. Już nie dawałam sobie rady. Byłam tak bardzo zmęczona, wyczekiwałam aż zaśnie. Następny dzień był spokojny. Wykonywałam wszystkie czynności jakie wymagał ode mnie synek. Druga noc i kolejny dzień to była dla mnie bardzo ciężka próba. Płacz, karmienie, przewijanie, noszenie…. do ostatnich sił. Ostatnia noc była cudowna. Bartosz obudził się tylko jeden raz, wtedy pierwszy raz od dwóch dni się wyspałam. Dzień też był spokojny.



Kiedy oddawałam maluszka byłam smutna, bo trochę się przywiązałam. Dzięki temu, że miałam możliwość opiekowania się sama takim dzieciątkiem zrozumiałam, że dziecko to większa odpowiedzialność i poświęcenie niż początkowo myślałam. Zrozumiałam, że gdybym teraz została mamą, to bym sobie nie poradziła.


******************************







Powrót do treści | Wróć do menu głównego